24 października 2010


o tak, sztuka jest niemową. Od urodzenia słowa są jej niepotrzebne. Nie jest to jednak mus z góry narzucony. Ona doskonale rozumie czym jest w istocie i postanowiła być jak znana wszystkim sprawiedliwość. Ot tak bez jednego (i tak niepotrzebnego jej) zmysłu. Sztuka mówi, jeśli w ogóle mogę tak powiedzieć wobec własnej tezy, przez obraz, gest i muzykę. Litery chcą nieudolnie wytłumaczyć nam "co artysta ma na myśli", czyli to o co mu akuratnie nie chodziło. Nie od dziś wiadomo jak wiele dyskusji toczy się wokół róóóżnych dzieł. I co? Są jałowe. Interpretują te same zjawiska po raz dziesiąty zataczając błędne koło. Obraz natomiast dokładnie definiuje pojęcie, pokazuje rdzeń zjawiska którym się zajmuje.

Sztuka symbolu, sztuka literacka potrzebują jednak słowa. Słowo jest ich integralną częścią. Kulawa intuicja podpowiada, że w tych dziedzinach nie tyle chodzi o wrażeniowość, co o dydaktyzm i patriotyzm ubrany w falbanki. Wiem, że teza jest karkołomna. Zdając sobie z tego sprawę wyjmę z pola rozważań kilkudziesięciu poetów.

Jeśli mówić i pisać, to wyłącznie językiem ciszy.

18 października 2010



Obecny kryzys kultury, według Fromma, odbija się także na hierarchii wartości i prowadzi do powstawania pseudomiłości. Pogoń za pieniądzem, konsumpcjonizm powodują, iż miłość sprowadza się także do transakcji – wymiany „osobowych pakietów”. Przyczyn konfliktów szuka się wtedy w złym doborze seksualnym partnerów. Ucieczką z osamotnienia staje się miłość sentymentalna, mająca miejsce jedynie w sferze fantazji (zastępcze zadowolenie miłosne osiąga się czytając romanse, oglądając sentymentalne filmy) podczas, gdy w stosunku do innych ludzi pozostaje człowiek oziębłym. Inna forma pseudomiłości ma miejsce, gdy dochodzi do uabstrakcyjnienia w czasie – osoba karmi się wspomnieniem idealizowanej miłości, lub oczekuje, że będzie idealnym obecny związek w przyszłości. Często w pseudomiłości dochodzi do projekcji – przerzucanie własnych problemów na dzieci, widzenie zła w innych a niedostrzeganie swoich wad. Innym błędem jest przekonanie, że miłość oznacza brak konfliktów, podczas gdy mogą one mieć charakter twórczy. Miłość oznacza ruch, wzrost, wysiłek czy to harmonia czy konflikt, radość czy smutek, jest to drugorzędne wobec faktu, że dwoje ludzi mocniej czuje się jednością będąc razem niż osobno.

Miłość jest największym dobrem i prawdziwym bogactwem. Bogatym zaś jest ten kto daje. Ten kto obawia się, by nie zubożeć nigdy nie jest dość bogaty, by dać.

Izabela Wiśniewska


GENIALNE!

opisane m. in. na podstawie Książki Ericha Fromma "O sztuce miłości" którą mam zamiar kupić.

do mgły..


..wyję z tęsknoty.

17 października 2010

http://ffffound.com/image/6ecda3c0d19d582c5c627a0f468e7deba499b632

You may also like these images.


Dziś krótko, symbolicznie, niezrozumiale.
Nie ma co się zatrzymywać nad miejscem po wyschniętym rozlanym uprzednio mlekiem.

15 października 2010



Ruch jej bioder, jednostajnie ciepły, lepki, jak wata cukrowa
i tak samo się w nim rozpływał. A teraz ona odchodzi.
A on się odwraca, przymyka oczy i coraz bardziej wysycha.
- J.L

11 października 2010


Od wczorajszego wieczora nad landszaftem roztaczającym się za oknem unosiła się mgła. Matka Ziemia oddała swe gromadzone od marca ciepło w ramiona zimnego frontu atmosferycznego. Wyglądało to jakby wyzionęła ducha lata, wydając na świat widmo zbliżającej się jesieni. Tak wygląda wrześniowy vvieczór, pół/noc, noc i poranek.

Mgły są charakterystyczne dla tajemniczych miejsc, zdarzeń i postaci. O tajemnicach odkrytych mówi się, że tracą magię. Moim zdaniem ta magia dopiero się z nich wyzwala. Choć prawdziwe tajemnice mimo ich rozgryzienia nadal pozostają nieodkryte. Mgła - mimo że wiem jak powstaje - nadal jest tajemnicza. Mgła w swej strukturze jest parą wodną przynajmniej tak piszą w książkach. However, gdzieś między drobinkami wody jest pewna eteryczność? Mimo że kroczysz w mlecznobiałej chmurze nadal czujesz potęgę natury która nie pozwala Ci zobaczyć niczego poza zasięgiem rąk. Mgła jest tajemnicą pozornie odkrytą. Zupełnie jak kobieta.

http://pl.wikipedia.org/wiki/Paul_Émile_Chabas

10 października 2010

mam wrażenie że ten blog zaczyna być rozerotyzowany. Przyznacie (słowa kierowane w głuszę) iż coś w tym jest, a nawet jest to trzysta prawda. Co poradzić skoro takie nastroje akurat dopisują wczesną jesienią. Nie zamierzam lamentować. Ba! Powiem nawet że jestem rad.

Zdjęcie na dziś z serii czarno-białych postaci kobiecych. Trochę podobna moim zdaniem, trochę nie, ponętna, ładna (a jakże!). Popijam lekkie białe wino z sokiem pomarańczowym i czuję jak alkohol filtrowany spomiędzy cząsteczek pysznego napoju trafia autostradą żył do mózgu. Działa podobną metodą. Złudne to podobieństwo. Jesteś siedem niebios wyżej, niż ta nędzna mieszanka i w każdym milimetrze smakujesz dziesięć olimpijskich poziomów lepiej od ambrozji.

Dziś robię retrospekcje każdej sekundy wczorajszej. Jestem rozkojarzony, rozmarzony, patrzę na zdjęcie w komórce i podobnie jak w poniższym poście CHCĘ CIĘ TU! ,choć n-razy mocniej i bardziej!

hasło: vvilgoć