28 marca 2007

Empiryzm genetyczny jednego dnia.

Absurd (łac. obs ordine - poza porządkiem) rozumie się przekonania absurdalne i ich zastosowania.

Przekonanie absurdalne to każde przekonanie, które w sposób oczywisty nie jest możliwe do utrzymania. W węższym sensie jest to każde zdanie sprzeczne z prawami logiki (zob. reductio ad absurdum). Żaden absurd nie jest nonsensem, wyrażenie nonsensowne (jako pozbawione znaczenia) nie może być bowiem sprzeczne z żadnym zdaniem, w tym z żadnym prawem logiki. W języku potocznym termin "absurd" interpretowany jest psychologistycznie, tj. nie jako pewne przekonanie czy pewne zdanie, ale jako stan mentalny towarzyszący temu przekonaniu/zdaniu w odpowiednich sensach.



Frustracja to zespół przykrych emocji związanych z niemożnością realizacji potrzeby lub osiągnięciu określonego celu. Czasem frustrację definiuje się jako każdą sytuację, która wywołuje nieprzyjemne reakcje: ból, gniew, złość, nudę, irytację, lęk i inne formy dyskomfortu. W innych wypadkach jako reakcję na przeszkodę w osiąganiu celu, do którego się dąży. Na przykład będę silnie sfrustrowany jeśli drzwi autobusu, do którego biegnę, zamkną mi się tuż przed nosem.

W psychoanalizie traktuje się frustrację (czyli niemożność zaspokojenia popędów i potrzeb) jako czynnik rozwojowy, który przyczynia się do dojrzewania osobowości. Jeśli dziecko nie przeżywa frustracji, następuje fiksacja rozwojowa, podobnie jest wtedy, gdy frustracji jest zbyt wiele.

Psychologowie społeczni są zdania, że siła frustracji zależy od kilku czynników:
  • Zaskoczenie. Gdy frustracja jest niespodziewana, jest silniejsza. Frustrację, której się spodziewamy, jest łatwiej znieść. W związku z tym niektóre osoby tworzą odpowiednie nastawienie (zobacz: obronny pesymizm), którego zadaniem jest obrona przed niespodziewaną frustracją. Po prostu spodziewają się porażek zamiast sukcesów - "i tak mi się nie uda". W ten sposób chronią się przed ewentualnymi frustracjami. Niestety taka postawa jest także demotywująca i zwiększa szanse porażki. Skrajną formą obrony jest samoutrudnianie.
  • Oczekiwania co do celu. Jeśli są wysokie, przeżywamy silniejszą frustrację, gdy cel jest nieosiągalny. Podobnie, czasem próbujemy poradzić sobie z ewentualną porażką poprzez obniżanie oczekiwań - "nie zależy mi". Z tego powodu ludzie czasem nie przygotowują się do naprawdę ważnych dla siebie momentów - na przykład idą na rozmowę kwalifikacyjną nieprzygotowani na pytanie: "Ile chcesz zarabiać?"
  • Frustracja niezrozumiała. jest silniejsza niż taka, którą rozumiemy i wiemy dlaczego miała miejsce. Na przykład, jeśli rodzic tłumaczy dziecku pewne zakazy, mniej frustruje, natomiast jeśli są one opatrzone komentarzem "nie bo nie", wtedy dziecko będzie bardziej sfrustrowane. Rozumienie powinno się jednak pojawiać przed pojawieniem się frustracji. Rozumienie po fakcie jest mniej uspokajające.
  • Poprzednie frustracje. Frustracje nakładają się. Poprzednie frustracje mogą powodować, że bieżąca wydaje się nam bardzo silna. Człowiek nie spostrzega jednak subiektywnie ciągu nakładających się frustracji, zwykle ma wrażenie, że ostatnie wydarzenie jest najsilniej frustrujące. (Zobacz też: teoria transferu pobudzenia
  • Bliskość celu. Im bliżej był cel, którego nie udaje się nam osiągnąć, tym większa frustracja.


from: wikipedia.pl


"Ile emocji!"
Jacob The Button


Czytaj!

Sarkazm

Łacińskie sarcasmus wywodzi się z gr. σαρκασμός sarkasmos – od σαρκάζω sarkazo, czyli “przygryzam wargi z wściekłości”. Z pojęciem sarkazmu wiąże się wiele kontrowersji terminologicznych, ponieważ w literaturze przedmiotu, jak również w potocznym rozumieniu, sarkazm jest ściśle kojarzony – czasem nawet utożsamiany – z ironią. Niektórzy określają sarkazm jako ton ironiczny, inni jako ostrą krytykę personalną, szyderstwo. Komponentami sarkazmu są: zjadliwość, uszczypliwość, gorycz.

O ile ironia w pewnych sytuacjach może być wyrazem życzliwości, czułości (Mój ty bohaterze; Ach, ty gamoniu), o tyle wypowiedzi sarkastyczne obciążone są negatywnym ładunkiem emocjonalnym.

Angielskie powiedzenie (przypisywane niekiedy Oscarowi Wilde) mówi, że
sarkazm to najniższa forma dowcipu, za to najwyższa forma inteligencji
("the lowest form of humour but the highest form of wit").

from: wikipedia.pl



Dzięki Paris.

25 marca 2007

O tym co było, o tym co jest teraz.

Retrospekcja

A gdyby tak wrócić do tych nieśmiałych spojrzeń.
Gdyby znów bać się powiedzieć to imię. 
Gdyby nie znać myśli zza drugiej storny płotu.
Sierpniu wróc!

Gdyby tak znów oglądać brąz źrenic.
Gdyby tysiąc mieć myśli trzymając tą alabastrową dłoń.
Gdyby znów ogolądać tą abstrakcję dotykając ust Twoich.
Dniu dzisiejszy wróć!


Jako konkluzja:
rzymska liczba - V
łaćińska litera - M


P.S. Więcej dni takich!

15 marca 2007

Przed.

Zanim zacznę się uczyć, zanim mój umysł w 5% opanują daty, dawne wydarzenia, ludzie, których już nie ma, napiszę nic. Nie powiem, że coś, bo boję się uczywac tego slowa, bo jeśli nazwę coś czymś to jeśli stworze lub wymyśle coś lepszego to to poprzenide coś będzie mniej cosiejsze. Ale do rzeczy..

Ostatnio postanowiłem rymować. szczerzę mówiąc uwielbiam czytac Rymowane teksty ale sam nie potrafię ich tworzyć. Oczywiście warsztat marny, temat też oklepany i wyświechtany, ale ponoć ćwiczeie czyni mistrza. Taaaa.

Ku pokrzepieniu duszy...

Ręka Twoja,
oczy, usta,
między nami
przestrzeń pusta.

Dwoje ludzi
ręce splata,
a wokoło
pełnia lata.

Abstrakcyjne
sny marzenia,
jeszcze wsystko
do spełnienia.

Praca, szkoła,
dom, nauka,
znowu pustka,
przestrzeń struta.

W koło tok ten wciąż przemija,
Świat jak cierń mi czas jak żmija.
Ale ja się nie poddaje,
jescze życie będzie rajem..

PS. 13post życze sobie kolejnych 13tu..

11 marca 2007

Kluczem słów mój świat Ci otworzę..

Czas nagli by Ja

"Lata mijają.
Dni lecą.
Godziny swej nie znam.
Minuty się dłużą.
Sekundy skaczą.

A znak "stop" stoi taki bezsilny..."


Wiersz ten dedykuje Natalii bo chciała, żebym coś napisał i to sprawiło, że coś napisalem, bo coś mi na mysl wpadło.. Nie nie nad istota życia tym razem się tak rozwodził nie będę bo to studnia bez dna. Mimo to jeśli człoweke, by do tkaiej studni wpadł, to po czasie X leciałyby tylko jego szczątki. Jakież to smutne...



Istotą tego posta jest natchnienie. Zyjesz, żyjesz chodzisz ulicami, przekraczasz kolejne skrzyżowania, łamiesz zasady, zabijasz nudę, albo ją dokarmiasz bezczynnością, a jego nie ma. Pracujeszm, rysujesz, czujesz zapach ukochanej, patrzysz jej w oczy i nie wiem jakbyś chciał poczuć czynnik sprawczy dzieła sztuki to miłośc też nie zawsze może Cię natchnąć.. Ot tak, poprostu.

A innym razem siedzisz, jesz suchy chleb i popijasz go gorzką zimną herbatą przy stole na którmy położony jest pożółkły haftowany obrus. Jesteś sam, a gdzieś z oddali mózg podrażniają odgłosy telewizora włącoznego na TVkulturę o 3:47 w nocy czyli szum lub długie "piiii". I nagle coś Ci uderza w potylicę. Obracasz się. To nie zabójca (nikomu si nie naraziłeś), ani diabeł (w końcu się spowiadasz czasem..). To tylko spersonalizowane do postaci anioła uczucie. Nie miłość, nie zawiśc, nie zazdrośc. Nie! To też nie nudności po tym czyms, co nazwałeś "kolacją".

Gowę zaczyna wypełniać Ci obraz widisz tło, barwę, jakąś zmazaną postać. Wzrok rzucasz od jednej storny w drugą. Widizisz pierwszy szczgół. Zaczynasz myśleć nad przesłaniem i wszystko się zamazuje. Próbujesz jeszcze raz. Coś wychodzi po czym stwierdasz, że taki czy inny kolor byłby lepszy. To nie to! Nie to ujęcie, pozycja, kadr! CHOLERA! Jescze raz. Wszytko dzieje się zbyt szybko, żebys mógł mrugnąc okiem bo jesli to uczynisz karka zostanie biała jak alabstrowa cera na dłoniach kobiety.. (rekawiczki to zło dla takich dłoni! 11.03.2007r. spacer! obok PozPerito teraz tad-Market)

Uspokoajasz się...

Po czym znowu uderzenie. Mocniejsze Wdziera Ci się w umysł i wierci. Ból! Słodki ból... Czujesz się jak spragnione mleka dziecko i już prawie je masz. Jesteś jescze bliżej. Jego zapach, aromat, w końcu upragniony smak! Sięgasz po kartke/aparat/pióro/nóz/rylec i wydrapujesz/piszesz/rzeźbisz/wydzierasz to co masz w głowie. Powstaje, twoje małe dizeło. Nie pokażesz go nikomu! Jest Twoje To nie egozim. ONI nie zrozumieją.

Koniec!

Tu się przerwało moje połączenie z natchnieniem, żeby to opisać. Wiem troche bełkot ale jestem tylko człowiekiem. A do tego XY, co czyni mnie jescze niżej w hierarchii.. Już widze ten zwodniczy uśmeich na twarzach pań.. Cieszcie się cieszcie w końcu to jest głowny czynnik tego, że chce się pisać. O czymkolwiek lub coś konkretnego.

A rozmyślania o natchnieniu dedykuję
]\/[ej INspiracji.



"Zazdrość" D.Sokołowska


"...Czemu zniewala go dotyk twych dłoni,
Czemu przed Tobą nie umie się bronić,
I czemu Twe włosy go oplatają,
I serce i rozum zapomnieć nie dają.

Więc patrz, o to on, stoi tu przed Tobą,
Nie pierwszy, nie ostatni idzie Twoją drogą,
Nie pierwszy, nie ostatni skowycze z zazdrości,
Nie pierwszy, nie ostatni choruje z miłości.

Nie biegniesz zdyszana w miejsca umówione,
Nie czekasz wypatrując miłości szalonej,
Więc
czemu nie może zapomnieć o Tobie,
O swym opętaniu, o swej chorobie..."


No właśnie.. Czemu?


PS. Czas jest bezsilny wobec natchnienia, co czyni je jeszcze piękniejszym.
PPS. Jak zwykle się Chaos zrobił, bo zamiast się skupić najednym to piałem o wszystkim..  Z drugiej strony po co pisać 10 postów w jeden dzien.. żeby byly dłuże? Jak chcesz sie dowiedziec czegoś konkretniejszego o jednej z opisanych rzeczy, lub czegoś nie rouzmiesz to zrób to, co robię ja, kiedy wstaję we wtorek wczesnym rankiem. Zapytaj: "O co tu chodzi?"

A na koniec wstawię cytat. Będe egoistą, bo chcę, aby te słowa mnie pokrzepiły. To były czasy...

   " - Zawsze jest najdzieja - powiedizał On
      - Heh, slowa takie proste, a takie piekne.
       Tak wiarygodnie zabrzmialo, gdy Ty to
       'powiedziales'. -
rzekła Ona przepłniona
       przeczuciem. Jakim? Ją spytajcie."
                  25.04.2006r. (Dzień wyznaczający wolność?)

4 marca 2007

"...raz pod wozem."

To jeden z tych przypadków w których jechałem zwykłym wozem leząc na sianie z ukochaną .. Alpejskie krajobrazy spokój i kochana osoba obok. Nie dośc, ze z tego woza spadłem prosto na kamień to żeby było mało koło przejchało mi po nodze łamiąc kośc piszczelową i strzałkową (ach ten biolchem..). I żebyście wiedizli że to nie był przypadek losu tylko rzuciałem się takjakby z tego wozu sam.. I specjalnienie nie chwyciłem za dłoń ukochanej chcącej nieśc mi pomoc (może dlatyego żeby jeje nie pociągnąc za sobą?).

Tyle dobrego wokół. Zbliza się wiosna, Ona ma troche czasu (zapewnie to tylko moje złudzenie), jest szczesliwa, wszystko się niby układa, a mi oczywiście jest źle. Nauka, nauka, nauka! Z takim trybem dznia jkai zacząłem prowadzić niedlugo zakocham się w zeszytach i tych śniących mi sie po nocy liniach w zeszycie do j. polskiego. Kończę. Może jescze ten post zedytuje bo stwierdzę ze czegos nie dopisałem. Ale poki jestem w temcie snów..

"...tę noc dedykuje Tobie."
"Piękności klasyczna! Bądź toposem marzeń mych!"

PS. Jednak dopiszę coś. Ten wszechogarniający mnie lęk straty. Czy to obsesja która prowadzi do zagłady, czy powód dla którego warto brac udział w tym wszystkim?

PPS. Czuje wokół zapach zdrady. Może to nie jest perfum ale taki lekki zefir nadciągający skądś. Jedna konkluzja. "Byle burza nie ruszy domu budowanego od tak dawna na skale. NIGDY!" Staraj sie ile chesz.. A ja zaśmieje Ci się w twarz.


Natchniony N. Furtado nabazgrałem..

"Pomóż mi odzyskać te utracone kolory!
Niech ten kolejny tydzień nie zrobi z mego życia szkicu,
ale uczyni je obrazem malowanym akrylowymi farbami,
na którym każda chwila będzie doskonale ujętym detalem.
Pędzel czynu, farba wyobraźni, płótnem dla siebie sami będziemy..
Zróbmy z tych pięciu szarych dni złotą biżuterię.
Jubilersko-egzystencjalne cudo.
Do dzieła!"