6 czerwca 2008

"pfff"

wiecie a wlasciewie to "wiesz"...
DZwiwny dziś dzień ale to nie jeden z tych pozytywnie dziwnych dni. To ten mierny małociekawy dzień dziwny z dodatkiem przykrości. Powiem szczerze ze nie pamietam aby ktoa mi takową sprawił kiedykolwiek, chyba ze sprawił ale tka dawno iż tego w stanie pamiętać.
Ja wiem ze na świeci sa ludzie różni jestem w stanie piojąc że inni nie toelrują wszystich typów charakterów i mówią między sobą że ktoś komuś najzwyczajnei w życiu nei podpada charakterem, ale bluzganie kogos z pół metra to nie wyczyn to po prostu jawna kpina. Pomijam że osoba nie zna drugiej bo to oczywiste w tego typu sytuacjach. Uprzedenie uprzedzenie i uprzedzenie... Ale sprawa tego że akt obrzucania błotem czyni się za plecami bliźniego nieumiłoanego to przesada. Do potęgi czwartej.

Apeluję o miłosierdzie zrozumienie i szczerość.
Droga osobo jeśli już chcesz komuś cisnąc z pół metra za lpecami to zrób to wprost bo nie wykręcisz się lenistwem że nie chce Ci się szukać celu swoich frustracji czy problemów. Jesli ciśniesz zap elcami to rób to w sposób taki aby ta osoba nie wiedziała. Bo nieumiejętność tego czyni Cię osobnikiem conajmniej żałosnym.
Apeluję do waszych sumień. Oddawajcie znalezione klucze, portfele, komórki, a jeśli już nie chcecie oddać pieniędzy i nagordę wyznaczacie sobie sami to w kwestii waszego sumienia jest odesłać choć dokumenty i nie mówcie że brak wam pieniędzy w obliczu 50zł czy wiecej [zwykle znacznie więcej] znalezionych w portfelu...

{Pozdrawiam serdecznie panie humanistki..)
A zarazem dziękuje wam co też czynie mówiąc - "Dziękuje"