7 lutego 2011

THE APPEARING!


Jest coś takiego w człeku, coś siedzi w nim, ze się nie odzywa ługi czas. Niby chce otworzyć paszczę, ale zabiera się do tego jak pies.. (do czego się zabiera pies w tym powiedzeniu? Zapomniałem.). W każdym razie, mimo chęci nic się nie kręci. AŻ TU NAGLE. Przychodzi taka chwila taki ułamek sekundy który sprawia że chce się pisać, pisać, pisać... Nie wiem o czym chce napisać. O niczym, o gównie nie mam w zasadzie nawet pomysłu. Tu chodzi o zostawienie po sobie kilku/nastu bajtów w przestrzeni - wiesz - jakiegoś śladu, że niby 'exegi monumentum'. Bardziej niż o czym raczej chciałbym napisać co mnie do tego sprowokowało powód jest prosty zapomniane już dawno Paradise Circus - Massive'ów Attacków.

I co jescze? Jutro jadę z młodszą, mniejszą i piękniejszą po bilety na Taurona. Apparat + Modeselektor nieźle - czekam na więcej.

Właśnie pomyślałem, ze skoro już tu marnuje czas, miast robić makiety t może wspomnę kilka dat, kilka wydarzen które przez ługi czas niebytności tutaj miały miejsce. Przedświątecznie, później sylwestrowo /prawie Grudziądz/ w Turuniu + odkrywanie/odsłanianie/docieranie/smakowanie, pizza wprost z Hellady, niedobre różowe wino. Dalej był weekend u Źródła tzn. nieprzespanie noce, leniwe poranki, zmęczone popołudnia, wystawy, wernisaże, sesje malarskie, gotowanie i inne gwoździe programu takie jak sesje i t.akTy bez studia. Czas spod znaku dwóch dużych "fałek". Później jest sesja. I trwa nadal. Będzie lepiej i więcej.

2 komentarze:

doslus pisze...

Zdaje się że "..jak pies do jeża" ;)

on pisze...

RACJA! dzięki ;)