Bywamy tu i tam. Świebodzin, Milan, Świątynia, płyta lotniska Babie Doły. Ważne i mniej ważne, ale wszystko z kategorii gdzieś. Jedni pójdą krok dalej i powiedzą w dupie albo na piedestale. Wśród ankietowanych pojawi się też siódme niebo, a może i nawet w drodze. Nie uciekniemy od bycia w konkretnej przestrzeni fizycznej lub niefizycznej.
Ja dziś bylem w windzie. Mojej brązowej windzie z lustrem. Znaczy, nie mojej-mojej, ale często jeżdżę nią na ósme piętro do domu. Leniwie sunąc w górę nagle przypomniałem sobie, że gdzieś w prawym rogu namalowano kiedyś na fornirowej sklejce kilka kresek różowym lakierem. Dobrze pamiętam te tajemnicze znaki, gdyż jako szkrab gładziłem je ręką i próbowałem odgadnąć ich sens.
W jednej chwili rzuciłem się w róg poszukując tajemniczych inskrypcji. Były tam jak zawsze. Pozbawione sensu bazgroły, moje wyblakłe genius loci.
***
Wiele naczytać się można o miejscach, o tym jak na nie patrzeć i jak przeżywać. Przewodników pt. "Stań tu i tam, zobacz to-i-to" mamy dziś na pęczki. Zasada jest tylko jedna, bardzo prosta. By zwiedzić weźcie czas i otwórzcie oczy (aka umysły). Wyzbyć się tego co codzienne. Proste nie?
mapy czasem mogą być przydatne
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
1 komentarz:
dziękuję panie Guzik :) ja natomiast (z zaszyfrowanym egoizmem), życzę jak najdłuższej listy miejsc
Prześlij komentarz