Piszę...
piszę bo jest gorzej niż wtedy keidy nie musiałem pisać. Wtedy chyba tak naprawdę piszę. Wtedy, kiedy jest gorzej.
Spotkałem się z kolegą. Kolega z gimanzjum. Świetny człowiek to też pozdrawiam go przy okazji. Zawsze bł jest i będzie duszą towarzystwa. Zawsze można było, można teraz i mam nadzieję ze można będzie się z nim pośmiać iśc do Starego po to żeby komentować ciuchy, isc na basen, na zapieknakę, do Almy po paszteciki których chyba już nie produkują. A co to znaczy? Że coś się definitywnie skończyło. Nawet dzisiaj rozmawialiśmy mniej niż zwykle, a wcześniej tematy nigdy się nie kończyły.
Zakochał się.
I więcej nie trzeba pisać...
PS. Przy rozmowie poruszyliśmy też tematy co to znowu mi w świeże rany sól wsypały. No możen ie tak od razu drastycznie ale k* przypomniały się nie tak stare dzieje i teraz źle się z humorem dzieje. Do dupy K*! A można to wszystko było zorbić zupełnie inaczej.
Jeszcze raz pozdro Fifi, mimo wszystko jestes w gronie przyjaciół. Życzę Ci jak najlepiej i mam nadzieje że wiesz o co chodzi. Powodzenia!
29 stycznia 2008
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
1 komentarz:
często tak jest, że na pisanie nachodzi nas kiedy jest już tak wybitnie źle. ale czy nie od tego masz bloga, żeby wylewać wszystkie żale do świata? żeby tego nie tłumić w sobie, nie zadręczać się? (no dobrze, tutaj wymagam za dużo, zadręczamy się tak czy siak)
jednak wyobraź sobie dzień, piękny dzień, kiedy przeczytasz swoją starą wiadomość i nic Cię już nie ruszy.. przyjdzie taki dzień!
pozdro dla wszystkich zakochanych, szczęścia, radości, bla bla, ale uwierzcie, nie wszyscy są tak samo szczęśliwi jak Wy. o!
Prześlij komentarz