To jeden z tych przypadków w których jechałem zwykłym wozem leząc na sianie z ukochaną .. Alpejskie krajobrazy spokój i kochana osoba obok. Nie dośc, ze z tego woza spadłem prosto na kamień to żeby było mało koło przejchało mi po nodze łamiąc kośc piszczelową i strzałkową (ach ten biolchem..). I żebyście wiedizli że to nie był przypadek losu tylko rzuciałem się takjakby z tego wozu sam.. I specjalnienie nie chwyciłem za dłoń ukochanej chcącej nieśc mi pomoc (może dlatyego żeby jeje nie pociągnąc za sobą?).
Tyle dobrego wokół. Zbliza się wiosna, Ona ma troche czasu (zapewnie to tylko moje złudzenie), jest szczesliwa, wszystko się niby układa, a mi oczywiście jest źle. Nauka, nauka, nauka! Z takim trybem dznia jkai zacząłem prowadzić niedlugo zakocham się w zeszytach i tych śniących mi sie po nocy liniach w zeszycie do j. polskiego. Kończę. Może jescze ten post zedytuje bo stwierdzę ze czegos nie dopisałem. Ale poki jestem w temcie snów..
"...tę noc dedykuje Tobie."
"Piękności klasyczna! Bądź toposem marzeń mych!"
PS. Jednak dopiszę coś. Ten wszechogarniający mnie lęk straty. Czy to obsesja która prowadzi do zagłady, czy powód dla którego warto brac udział w tym wszystkim?
PPS. Czuje wokół zapach zdrady. Może to nie jest perfum ale taki lekki zefir nadciągający skądś. Jedna konkluzja. "Byle burza nie ruszy domu budowanego od tak dawna na skale. NIGDY!" Staraj sie ile chesz.. A ja zaśmieje Ci się w twarz.
Natchniony N. Furtado nabazgrałem..
"Pomóż mi odzyskać te utracone kolory!
Niech ten kolejny tydzień nie zrobi z mego życia szkicu,
ale uczyni je obrazem malowanym akrylowymi farbami,
na którym każda chwila będzie doskonale ujętym detalem.
Pędzel czynu, farba wyobraźni, płótnem dla siebie sami będziemy..
Zróbmy z tych pięciu szarych dni złotą biżuterię.
Jubilersko-egzystencjalne cudo.
Do dzieła!"
4 marca 2007
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz